Bradley Cooper, w ostatnich miesiącach oklaskiwany za rolę w „Poradniku pozytywnego myślenia”, przyznaje, że bez roli nękanego wyrzutami sumienia policjanta w „Drugim obliczu” nie byłby tak otwarty na nowe wyzwania i nie byłby w stanie zagrać targanego problemami psychicznymi męża, maniakalnie zakochanego w byłej żonie w „Poradniku pozytywnego myślenia”.
Derek Cianfrance, reżyser „Drugiego oblicza” i m.in. „Blue Valentine”, znany jest z nietypowego podejścia do aktorów – pozwala im na wolność w interpretacji, często przystaje na ich propozycje, bawi się postaciami, wyciągając z aktorów to, co dla niego najważniejsze: naturalność. Dzięki temu jego kreacje są rzeczywiste, stoją tu i teraz, bez usztucznionego i upiększonego świata wokół. Tak mówi o roli Coopera w „Drugim obliczu”:
Avery to facet, który od małego wiedział, w jakim kierunku chce podążać. Zawsze miał reputację dobrego chłopaka, przykładu do naśladowania – popularny, sprawiedliwy, szczery, prawdomówny, silny, inteligentny itd. Urodził się w bogatej małomiasteczkowej rodzinie – jest synem bardzo wpływowego sędziego. Wszyscy zakładali, że Avery pójdzie w ślady swego ojca. Tyle że on chce sam decydować o swoim losie, rzuca więc studia prawnicze i zaczyna od zera. Kiedy poznajemy go pierwszy raz, jest początkującym, dwudziestoośmioletnim gliniarzem, który popełnia wielki błąd. Nie potrafi się do niego przyznać, gnębi go poczucie wstydu, winy. W tym samym czasie cały świat uważa go za bohatera, co sprawia, że Avery czuje się jeszcze bardziej jak oszust i kłamca. Ten konflikt wewnętrzny tworzy wielką wyrwę w jego relacjach z żoną i małym synkiem. Sprawia również, że zaczyna interesować się rosnącą korupcją na posterunku. Musi więc wybrać pomiędzy zwalczaniem kłębiących się w jego duszy demonów a walką z prawdziwymi ludźmi. Udaje mu się zrobić wiele dobrego, bo jest dobrym człowiekiem, jednakże ta tragiczna skaza na jego psychice sprawia, że zamiast leczyć własne rany, próbuje naprawić wszystko co złe wokół siebie. To powoduje, że pojawiają się kolejne demony.