Na ekranach kin tryumfuje właśnie thriller Stevena Soderbergha Panaceum. Po jego obejrzeniu pojawia się pytanie czy leki nie zastępują pogłębionych relacji z innymi osobami, nie zastępują prawdziwych rozmów i indywidualnie wypracowywanych rozwiązań. To jednak nie jest film o antydepresantach, ale z całą pewnością o budowaniu relacji z innymi.
Film Soderbergha pokazuje nasze codzienne dążenie do relacji z innymi i potrzebę satysfakcjonującego życia. Do tego niezbędni są inni ludzie, choćby po to by zaspakajali nasze potrzeby. Niemal codziennie myślimy o tym jak wpłynąć na innych, jak pozyskać przyjaciół, jak dostać wsparcie w czasie trudnych chwil, jak być kochanym, jak inni mogą zapewnić nam poczucie bezpieczeństwa. Mamy też pragnienie dominacji i potrzeby materialne, które też zaspakajamy dzięki innym. Uczymy się w związku z tym jak wpływać na innych, aby uzyskać to co chcemy. Uczestniczymy w szkoleniach, które uczą nas manipulacji i podpowiadają jakich technik używać by zyskiwać jeszcze więcej. Steven Soderbergh pokazuje co się dzieje, jeśli dążymy do zaspokojenia głównie własnych potrzeb, gdy zapominamy o drugiej osobie - gdy manipulujemy by zyskać miłość, gdy manipulujemy by zyskać bezpieczeństwo, gdy druga osoba staje się już tylko środkiem do celu. Jak takie uprzedmiotowienie drugiej osoby wpływa na nią i na nas samych. Co się dzieje potem, po manipulacji…. z nami, ze związkiem, z najbliższymi?
Badania i doświadczenia osób z satysfakcjonujących związków pokazują, że dobrą relację z inną osobą tworzymy wówczas, gdy relacja jest partnerska, a dwie osoby wzajemnie na siebie wpływają i chcą wzajemnego dobra. Nie ma dobrych związków, gdy tylko jedna osoba realizuje swoją potrzebę i dominuje nad swoim partnerem (ma władzę). Steven Soderbergh pokazuje związki, które opierają się na takiej asymetryczności – jedna osoba dominuje, a druga podlega. Jedna manipuluje, a druga jest manipulowana.