„Postawiłem sobie za punkt honoru, że nie możemy odpuścić żadnej sceny” – zdradza Patryk Vega, reżyser wojennego thrillera „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć”, który do kin trafi już 16 marca. W nowych przygodach agenta J-23 wszystko musiało być idealne, od spektakularnej bitwy, po statystę mówiącego prozaiczne „dzień dobry”. O jakichkolwiek ustępstwach nie mogło być mowy.
Pięć lat prac nad scenariuszem, tworzonym przez samego Władysława Pasikowskiego, setki statystów, grupy rekonstrukcyjne i dziesiątki pojazdów na planie filmu miały uczynić z nowego „Klossa” kino, które bez kompleksów stanie obok topowych hollywoodzkich produkcji. „Film wojenny po „Helikopterze w ogniu” i „Szeregowcu Ryanie” wszedł w zupełnie inną erę opowiadania i nie można robić pewnych rzeczy poniżej określonego poziomu, bo wychodzą one śmiesznie i niewiarygodnie.” – twierdzi reżyser.
Dlatego właśnie „Stawka większa niż śmierć” czerpie z wzorców, które stanowiły o sile blockbusterów – z wyróżniającej je dynamiki i naturalizmu wojennych scen: „Wszystko pokazane jest niezwykle widowiskowo i reakcją widzów, którzy widzieli pierwsze fragmenty jest „wow” oraz pytanie, jak oni to zrobili? (…) To równo zagrany film, gdzie nie ma momentów, w których coś się nie udało, bo zabrakło pieniędzy, środków lub czasu.” – zapewnia Vega.