Wykorzystujemy pliki cookies do poprawnego działania serwisu internetowego, oraz ulepszania jego funkcjonowania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej.
Data publikacji: 22.04.2014 A A A
Widownia Teatru Śmierci
BARTŁOMIEJ KALINOWSKI
Materiał prasowy

Teatralne powroty do traumatycznych doświadczeń, w których obojętność gra tak samo ważną rolę jak agresja. Zakładanie strojów żydowskich, zabawa w komorze gazowej - czyli o Zagładzie i Teatrze oraz Teatrze i Zagładzie w polskiej monografii prof. Grzegorza Niziołka „Polski Teatr Zagłady”.


Teatr Śmierci w tytule, to oczywiście przywołana nazwa koncepcji teatralnej T. Kantora, w której to postacie zostają przywoływane przez artystę ze świata umarłych. Jarmarczni, śmieszni, nienaturalni, tworzący jedność z przedmiotami przychodzą z niepamięci w pamięć, by nieustannie powtarzać i uobecniać urwane przez czas sceny z życia. Książka prof. Grzegorza Niziołka to pierwsza publikacja, która podejmuje się szczegółowego opisania wzajemnej relacji między Zagładą i teatrem. Nie mamy tu jedynie do czynienia z drobiazgowym omawianiem spektakli, próbujących opisać doświadczenia żydowskiej eksterminacji. Teatralna nomenklatura używana przez wielu badaczy opisujących sytuację śmierci milionów Żydów, ma swoje uzasadnianie w całym psychologicznym i socjologicznym bagażu, jaki niosą ze  sobą słowa „aktor”, „widownia”, „scena”. Próba odniesienia ich w omawiany obszar przy co ważne, zanalizowaniu całych socjologiczno-filozoficznych procesów dokonujących się w społeczeństwie ujawnia i uporządkowuje wiele nieznanych aspektów.

 

Refleksje autora w rozdziale „Teatr Gapiów”, omawiają kategorię bystanders – widza postronnego, czy jak nazwie go H. Arendt „widza głupiego”, który nie jest w stanie postawić się w miejscu drugiej osoby. Tą obojętność, przekładającą się na brak reakcji wobec bólu i cierpienia, podkreśla nam  Hilbergowski trójkąt (sprawcy, ofiary, świadka) będący częstym punktem odniesienia autora przy omawianiu Zagłady i teatru. Wiele miejsca w monografii poświęcone zostało samemu widzowi –  przyznam, są to momenty dla mnie najbardziej interesujące – dzięki czemu, otrzymujemy możliwość najgłębszego rozpoznania tego, co drzemie w jednostce.

 

Nieprzychylne recenzje pojawiające się po wielu spektaklach podejmujących tematy wojenne z lat 60. XX wieku, dają sposobność wyczucia społecznie panującej atmosfery wobec zdarzeń sprzed kilkunastu lat. Kategoria wyparcia i traumy, stawia zasadnicze pytanie o możliwość  i sam sposób mówienia o Zagładzie. Czy efemeryczna sztuka teatru, jest w stanie pomieścić w sobie taką ilość emocji? Jakim językiem powinna się ona posługiwać?

 

W książce możemy wyróżnić pewne hasła klucze, którymi posługuje się autor. Bystanders, afekt, powtórzenie, widz, aktor, należą do części składowych prezentujących nam spektakle; od Wielkanocy w reż. Leona Schillera z 1946 r. aż po (A)pollonię w reż. Krzysztofa Warlikowskiego z 2009 roku. Wśród nich pojawia się oczywiście teatr T. Kantora i J. Grotowskiego, podczas których badania, jak stwierdza sam prof. Niziołek dokonuje się cały szereg odkryć interpretacyjnych. W żadnych dotąd czytanych publikacjach, nie odnalazłem takiego zatrzymania się nad pojawiającym się motywem Zagłady w Umarłej klasie i Akropolis. Dokonująca się powolna destrukcja w tychże spektaklach, to coś więcej niż tylko dobra gra aktorska. Wybuchy energii postaci podkreślają wszelkie natręctwa będące przejściem na grunt afektywnych działań. W ten sposób zostają przywoływane na sam środek sceny nie tyle wydarzenia, ile związane  z nimi emocje, które na samym początku Akropolis nakazują odebrać Bogu jego dotychczasową rolę obrońcy i wspomożyciela. Kategoryzacja przedstawienia społeczności żydowskiej w spektaklach, jest niezwykle trudna. Podobnie jak w dramacie Żyd A. Pałygi, roztacza się tu konfrontacja między schematami, a człowiekiem. Co ważne, sam Żyd jest przykładem w polskiej kulturze Simmelowskiego obcego; kogoś z wewnątrz, z którym nie potrafimy nawiązać komunikacji.

 

Przechodzenie z niewidzialności w widzialność w polskim teatrze Zagłady, ujawnia się najczęściej przez brak jednoznacznych reprezentacji. Nie musi się tutaj (a może nawet nie powinna?) dokonywać dokumentalny zapis historyczny. Jak przytacza autor słowa Freuda:

 

„Widzenie jest związane z pragnieniem i jego blokadami – to jego główna teza. To, co zostaje nam pokazane w widowisku histerycznym, zmierza zarówno do ujawnienia, jak i odkrycia swojego sensu. To, co widoczne, nie zawsze jest widziane. A to, co widziane, nie zawsze znajduje się faktycznie w polu widzialności”[1]

 

Na poszerzenie refleksji pojawiających się w samej książce, potrzeba chyba jeszcze co najmniej kilkunastu lat. Nie wiemy przecież, czy kiedykolwiek nadejdzie czas na przepracowanie w sobie traumy Zagłady. Choć od powstania pierwszych hitlerowskich obozów koncentracyjnych mija już ponad osiemdziesiąt lat, to w polskim teatrze nadal tworzone są i będą pisane takie dramaty jak: Nasza Klasa T. Słobodzianka oraz przywołany wcześniej dramat A. Pałygi. Możemy się zastanawiać, czy dokonujący się w tym temacie proces  jest rytualnym oczyszczeniem przestrzeni polskiej doliny Jozafata, czy bardziej aspiracją do mówienia o Zagładzie w ramach uniwersalistycznej kategorii etyki i ludobójstwa?

 

[1]  Grzegorz Niziołek: Polski teatr Zagłady, Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2013, str.119.

 

Artykuł pochodzi ze strony Stowarzyszenia Beit Lubsko - partnera portalu Kulturownia.pl

Podziel się treścią artykułu z innymi:
Wyślij e-mail
KOMENTARZE (0)
Brak komentarzy
PODOBNE TEMATY
(na)RODZINY. IX edycja festiwalu „Opętani Literaturą”
Jakub Nowak, Maria Pakulnis, Kuba Sienkiewicz, Roch Sulima, Aga ...
Można już zgłaszać książki do IX edycji Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza
Można już przesyłać zgłoszenia do dziewiątej edycji Nagrody Literackiej ...
Wiedźmin: Oficjalna księga kucharska już dostępna!
CD PROJEKT RED we współpracy z Nerds' Kitchen Creations i wydawnictwem ...
Recenzja książki www.1944.waw.pl
Niedawno przeczytałem nową książkę Marcina Ciszewskiego pod adresowym ...