Wykorzystujemy pliki cookies do poprawnego działania serwisu internetowego, oraz ulepszania jego funkcjonowania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej.
Data publikacji: 02.06.2014 A A A
To film o dojrzewaniu - wywiad z Marią Pawłowską, czyli filmową Natalią z "Karuzeli"
ROZMAWIAŁ TOMASZ CICHOCKI
Fot. Tomasz Cichocki

Jest młoda i utalentowana. Na codzień gra w teatrze, pojawia się również w serialach. Ostatnio można było ją oglądać w nowym polskim filmie "Karuzela". Rozmawialiśmy z Marią Pawłowską.


Tomasz Cichocki: Tytuł filmu "Karuzela" ma wymiar metaforyczny. Co dla Ciebie on oznacza?

 

Maria Pawłowska: Traktuję ten tytuł trochę z przymrużeniem oka, to taka dziecięca zabawa, która w dorosłym życiu zmienia się w zabawę drugim człowiekiem i wtedy robi się niebezpiecznie.

 

Tomasz Cichocki: Kogo grasz w filmie "Karuzela"? Opowiedz parę słów o swoim bohaterze.

 

Maria Pawłowska: Bardzo polubiłam tą postać. To taka "fajna dziewczyna" - inteligentna, wesoła, ma proste potrzeby i marzenia, kocha swoją pracę. Do pewnego momentu jest to jedyna naprawdę szczęśliwa osoba w tym filmie. Nie przydarzyło jej się wiele przykrych rzeczy, ma w sobie wiele naiwności i pogody ducha, ale też intuicyjnej mądrości. Kiedy dowiaduje się o bracie z poprzedniego małżeństwa ojca – nikogo nie oskarża, tylko po prostu nawiązuje kontakt z Piotrem i próbuje wcielić go do rodziny. W trakcie tej historii bardzo się zmienia, dojrzewa, ale do końca próbuje walczyć z tym, co jej się przydarza. Film zostawia ją w przełomowym momencie, podobnie jak i pozostałych bohaterów. Nie wiadomo, w którą stronę pójdzie, jak bardzo została złamana. Jest chyba najbardziej pokrzywdzoną postacią, bo jako jedyna nie miała żadnego wpływu na to, co ją spotkało.

 

Tomasz Cichocki: Czy uważasz, że "Karuzela" to film o pokoleniu dzisiejszych trzydziestolatków?

 

Maria Pawłowska: To, co mnie bardzo podoba się w tym filmie, to poruszenie rzeczywiście aktualnego problemu młodych ludzi, którym obiektywnie niczego nie brakuje. Natalia i Rafał mają zamożnych rodziców, którzy, mimo, że nie są idealni, wspierają ich we wszystkim co robią. Jednak okazuje się, że nawet takie bezpieczeństwo nie wystarcza, żeby uchronić od życiowych błędów i ich konsekwencji. To film o dojrzewaniu, o tym, że czasu nie da się cofnąć i trzeba nauczyć się żyć z tym co przyniesie.

 

Tomasz Cichocki: Czy myślisz, czy jest w nim jakiś manifest?

 

Maria Pawłowska: Manifest to takie mocne słowo. Każdy z bohaterów ma swoje odrębne przesłanie. Przede wszystkim jednak pokazują, że żadna postawa życiowa nie uratuje człowieka przed nieszczęściami.

 

Tomasz Cichocki: Jak Ci się grało razem z Mikołajem Roznerskim oraz Mateuszem Janickim i Karoliną Kominek? Opowiedz o tym parę słów.

 

Maria Pawłowska: To fantastyczni, niesamowicie utalentowani młodzi ludzie, od których mogłam się bardzo dużo nauczyć. Kiedy tylko miałam okazję, "podglądałam" ich jak grają swoje sceny i było to bardzo inspirujące. Z Mateuszem spotkałam się jeszcze przed szkołą – przygotowywał mnie do egzaminów do AT w Studiu Doroty Zięciowskiej, więc tym bardziej to spotkanie "po drugiej stronie" było ciekawym przeżyciem. Z resztą – cała ekipa to fantastyczni profesjonaliści i praca na planie była przyjemnością.

 

Tomasz Cichocki: Jakim reżyserem jest Robert Wichrowski?

 

Maria Pawłowska: Robert wie, czego chce, ale jednocześnie jest otwarty na propozycje. Każda jego decyzja jest dokładnie przemyślana i potrafi ją uzasadnić. Było to dla mnie bardzo cenne, bo "Karuzela" to moja pierwsza duża rola przed kamerą, do tej pory grałam głównie w teatrze, który jest zupełnie innym medium. Robert bardzo mi pomógł nie tylko w przeprowadzeniu postaci przez rozrzucone na cały miesiąc sceny, ale również podpowiadał które moje reakcje dobrze sprawdzają się w obiektywie, a z których należy zrezygnować, a dla nowicjusza jest to bardzo cenna lekcja.

 

Tomasz Cichocki: Na plakacie filmu jest taki oto napis: "Ile poświęcisz dla własnego szczęścia?" czy możesz rozwinąć te słowa co one dla Ciebie znaczą?

 

Maria Pawłowska: Ludziom wydaje się, że szczęście jest bardzo trudne do osiągnięcia i stają na głowie, żeby je zdobyć. W końcu tracą to co już mają – i patrząc wstecz widzą, że szczęście było bardzo proste, tak proste, że nie zdążyli go zauważyć.

 

Tomasz Cichocki: Jakie masz plany aktorskie, oraz gdzie można Cię jeszcze zobaczyć np w teatrze?

 

Maria Pawłowska: Cały czas aktywnie pracuję w teatrze, ostatnio głównie w spektaklach muzycznych – jak "MP4" w Teatrze Powszechnym czy "Bromba w sieci" w 6. piętrze. Gram również w kilku innych spektaklach, pojawiam się też gościnnie w serialach, ostatnio np. wystąpiłam jako bohaterka jednego z odcinków "Ojca Mateusza".

 

Tomasz Cichocki: Jakie masz marzenia?

 

Maria Pawłowska: Chciałabym mieć szczęśliwą rodzinę. Zawodowo – moje marzenia są nieograniczone.

 

Tomasz Cichocki: Dziękuje za rozmowę.

 

Maria Pawłowska: Dziękuje.

Podziel się treścią artykułu z innymi:
Wyślij e-mail
KOMENTARZE (0)
Brak komentarzy
PODOBNE TEMATY
Nowy serial "Łowcy skór" jest już dostępny w serwisie MAX
Czteroodcinkowy serial dokumentalny “Łowcy skór” to historia ...
19. Edycja Festiwalu Filmów Afrykańskich AFRYKAMERA: African Gaze - Queer
W dniach 29 listopada – 4 grudnia 2024 roku w Warszawie odbędzie ...
„To nie mój film” z nagrodą na międzynarodowym festiwalu w Luksemburgu
„To nie mój film” Marii Zbąskiej otrzymał prestiżową nagrodę ...
WFF trampoliną dla młodych twórców. Jak festiwal otwiera drzwi nowym pokoleniom filmowców
Warszawski Festiwal Filmowy to nie tylko miejsce spotkań uznanych ...