„Kacper i Emma – zimowe wakacje” to familijne kino w najlepszym wydaniu. Opowiadao uniwersalnych emocjach: szczęściu, nadziei i radości działając na widzów w każdym wieku. Premiera w kinach w całej Polsce już 5 grudnia.
Kacpra i Emmę najpierw pokochali Norwegowie. Filmowa seria przygód dwojga przedszkolaków okazała się kinowym przebojem, przyciągając za każdym razem blisko 300 tysięczną widownię. Niedawno pierwsza część cyklu „Kacper i Emma – najlepsi przyjaciele” podbiła serca polskiej publiczności. Film zdobył główne nagrody festiwalu Kino Dzieci. „Pozwala spojrzeć na świat z perspektywy najmłodszych i udowadnia, że kino dla kilkulatków nie musi być infantylne” – uzasadniali jurorzy. Dodawali, że reżyserowi Arne Lindtner Næssowi udało się znakomicie połączyć animację, film aktorski oraz piosenki.
Wszystkie te cechy znajdziemy także w drugim filmie serii „Kacper i Emma – zimowe wakacje”, który właśnie trafia na nasze ekrany. Tym razem główni bohaterowie spędzają wspólnie ferie i uczą się jeździć na nartach. W domku w górach czeka na nich: lodowy zamek, bitwa na śnieżki i sportowa rywalizacja. Nauczą się jak zwyciężać ale także gratulować rywalowi, w razie porażki. Wyzwaniem okażą się nowi znajomi, wśród nich Petter, który zaimponuje Emmie i wzbudzi zazdrość Kacpra. Przedszkolaki przekonają się, że przyjaźń to uczucie, które trzeba pielęgnować. Dowiedzą się, że konflikty są elementem życia, ważne tylko, by starać się je rozwiązać.
„Opowiadamy proste historie, w których dzieci mogą rozpoznać siebie i sytuacje znane z codziennego życia – mówi reżyser Arne Lindtner Næss. – Zależało nam, by nawet pięciolatki zrozumiały przesłanie filmu i czerpały radość z oglądania. Nie potrzebowaliśmy do tego dramatycznych sytuacji, wystarczyło pokazać proste, uniwersalne emocje jak szczęście, smutek, nadzieja i rozczarowanie”.
W świecie Kacpra i Emmy jest sporo magii. Bajkowa atmosfera idzie jednak w parze ze współczesnymi realiami. Arne Lindtner Næss pokazuje, jak zmieniają się role społeczne i ewoluuje model współczesnej rodziny. W tym filmie mama nie czeka w domu z kolacją. Mąż jest na nią zły, bo za długo siedzi w pracy.
Atutem filmu poza dobrą warstwą obyczajową są świetne role małych aktorów. Reżyser zdradza, że kluczem jest udany casting i zadbanie, by dzieci były na planie skupione. Sam przez lata pracował jako aktor, zajmował się również reżyserią teatralną. „Podjąłem nowe wyzwanie i zrobiłem pierwszy film dla dzieci. Potem następny i kolejny…” – wspomina. W sumie wciągu ostatnich 14 lat nakręcił 12 produkcji dla młodych widzów. Przyznaje, że jego praca daje mnóstwo radości, ale to także duża odpowiedzialność. „Norweski rząd dofinansowuje dziecięcą kinematografią, by mali widzowie oglądali rodzime kino, a nie wychowywali się wyłącznie na amerykańskich produkcjach” – wyjaśnia.
Do naszych kin trafia wersja z polskim dubbingiem. „Chcemy pokazać, że w Europie kręci się świetne kino dla młodych widzów, a w Polsce mamy w tym obszarze wiele do nadrobienia” – mówi Maciej Jakubczyk ze Stowarzyszenia Nowe Horyzonty, który jest dystrybutorem przygód Kacpra i Emmy.