

W zaskakującej fabule dwójki austriackich dokumentalistów psychologiczny thriller stapia się z surrealistycznym horrorem, a bracia Grimm podają rękę Freudowi. Ulubiony film publiczności na ostatnim MFF T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu, czyli Widzę, widzę Veroniki Franz i Severina Fiali - w piątek trafi do kin!
Na skraju słonecznych łąk i mrocznego lasu stoi perfekcyjna willa z betonu i szkła, w której latem mieszkają 11-letni bracia bliźniacy - Lucas i Elias. Są nierozłączni, całe dnie spędzają na zabawach w naturze czekając z niecierpliwością na przyjazd matki. Jej pojawienie się jednak zamiast radości wnosi do domu napięcie. Obolała po operacji, owinięta bandażami traktuje chłopców z zaskakującą surowością. Duszna atmosfera narasta, a bliźniacy zaczynają podejrzewać, że obca osoba podszyła się pod ich mamę. Rozpoczynają serię ryzykownych eksperymentów, by zbadać prawdziwość swojej teorii.
Chociaż dla Veroniki Franz i Severina Fiali Widzę, widzę to debiut fabularny, oboje są doświadczonymi filmowcami. Ona, jako scenarzystka, współtworzy filmy swego życiowego partnera, austriackiego reżysera Ulricha Seidla i realizuje dokumenty, on pracował jako montażysta i dokumentalista. Ich wspólne dzieło potwierdza wyjątkową zdolność austriackiego kina do tropienia mrocznych zakamarków ludzkiej podświadomości. Widzę, widzę święci triumfy na festiwalach i wymyka się jednoznacznym kwalifikacjom - to historia o końcu dzieciństwa, ale też o tym, jak cienka jest warstwa cywilizacji, pod którą drzemie ciemny las pierwotnych instynktów. Można na niego patrzeć jak na opowieść o mrocznych stronach idealizowanej relacji matka-dziecko, o walce o dominację między pokoleniami, o tajemniczej więzi łączącej bliźniaków, czy też jak na studium psychologicznych skutków pourazowej traumy. Jednocześnie Widzę, widzę cały czas pozostaje wciągającym, okrutnym, pełnym niepokojącego magnetyzmu rasowym kinem grozy, przewrotnie żonglującym chwytami z bogatego arsenału gatunkowych klisz. Sugestywną atmosferę sennego koszmaru buduje przemyślana w drobiazgach plastyczna strona filmu i nagrodzone Europejską Nagrodą Filmową zdjęcia Martina Gschlachta.
Media o filmie:
"Veronika Franz zerwała z seidlowskich surowym realizmem, by stworzyć sugestywny horror inicjacyjny zakotwiczony w dziecięcych lękach i fantazjach."
Mariusz Mikliński, "Aktivist"
"Nieczęsto polskie kina goszczą podobne filmy, zazwyczaj na duże ekrany trafiają niewymagające, schematyczne straszaki spreparowane przez hollywoodzkie studia za marne grosze z nadzieją na astronomiczny zysk, o niskiej wartości artystycznej. Widzę, widzę jest nie tylko chlubnym wyjątkiem na tym tle, ale i znakomitym przykładem naznaczonego autorskim sznytem horroru psychologicznego przeciętego krwawą perwersją. Mocne nerwy wskazane."
Bartosz Czartoryski, film.onet.pl