![Wydrukuj artykuł](/images/print.jpg)
![](/media/images/articles/roman-klosowski-2.jpg)
Zmarł odtwórca kultowej postaci Maliniaka z serialu "Czterdziestolatek", ale też wszechstronny aktor filmowy i teatralny.
Kup pan cegłę - ta kwestia z komedii "Ewa chce spać" (1958) przeszła już do potocznego języka. Drobny epizod filmowy przyniósł młodemu Romanowi Kłosowskiemu ogólnopolską sławę. Ale nie był bynajmniej jego aktorskim debiutem. Dobiegający 30-tki Kłosowski miał wtedy za sobą drugoplanowe role w przełomowych dla polskiego kina filmach Andrzeja Munka - "Człowiek na torze" i "Eroica". Przede wszystkim zaś był związany z teatrem.
Pochodzący z Białej Podlaski aktor był absolwentem stołecznej PWST. Jeszcze w 1953 roku zadebiutował na deskach szczecińskiego Teatru Dramatycznego. Scena teatralna miała stać się później chyba najważniejszą z artystycznych pasji. Nie tylko na aktorskim polu. W 1965 roku na swojej macierzystej uczelni ukończył wydział reżyserski, w połowie lat 70. objął zaś funkcję dyrektora Teatru Powszechnego w Łodzi. Mimo sędziwego wieku, nie porzucił aktywności scenicznej. Zmusiła go do tego dopiero poważna choroba oczu i niemal całkowita utrata wzroku.
W 2016 roku "Fakt" opublikował poruszające wyznanie aktora: Teraz już muszę odejść i więcej nie zagram. W tym samym artykule Kłosowski mówił też o pożegnaniu z telewizją - była moimi oczami i całym moim życiem. Nie bez powodu darzył srebrny ekran taką atencją. Tak naprawdę to właśnie telewizja przyniosła mu największy splendor i szeroką rozpoznawalność. Głównie dzięki genialnie zagranej roli Maliniaka w serialu "Czterdziestolatek".
Kłosowski nadał postaci technika budowlanego wachlarz cech, które symbolizowały wszelkie absurdy i aspiracje nie tylko gierkowskiej epoki. Maliniak szybko trafił do panteonu satyrycznych bohaterów zbiorowej wyobraźni. Był na tyle wyrazisty, iż w realizowanej po latach kontynuacji właściwie odgrywał kluczową rolę.
Poza "Czterdziestolatkiem", Kłosowski pojawiał się w wielu innych popularnych serialach, ostatnio m.in. w "Ojcu Mateuszu" i "Świecie według Kiepskich". Pełnię talentu przed kamerą rozwinął jednak w mniej znanych, ambitnych filmach fabularnych. W czeskim "Ja kocham, ty kochasz" (1980) i "Kramarzu" (1990) Andrzeja Barańskiego zagrał główne role. To przejmujące kreacje życiowych rozbitków walczących z przeciwnościami losu oraz wrogim otoczeniem. Właśnie tego typu poważne, niekomediowe występy zapewniły mu szacunek kinomanów.
Kiedy 2 lata temu Kłosowski żegnał się z aktorstwem, musiał stawić czoła nie tylko wspomnianej chorobie. Aktor znalazł się bowiem w wyjątkowo trudnej sytuacji życiowej. Była ona związana ze śmiercią opiekującej się nim żony Krystyny. W kwietniu tego roku, media informowały o tym, iż trafił do jednego z domów opieki na obrzeżach Łodzi. O śmierci aktora poinformowała dzisiaj "Gazeta Lubuska". Kłosowski miał 89 lat.