Wczoraj (18 października) po długiej chorobie zmarła aktorka i modelka Sylvia Kristel, kojarzona przez publiczności głównie z cyklu filmów erotycznych "Emmanuelle". W latach 70. była symbolem seksu i wolnej miłości. Nie było mężczyzny, który nie wzdychałby na jej widok... Niestety, dla młodszego pokolenia bardzo często jest ona postacią zupełnie nieznaną, choć w trakcie swojej kariery wystąpiła w blisko 50 produkcjach filmowych. Ostatni raz mogliśmy zobaczyć ją w filmie "Two Sunny Days" z 2010. W tym roku aktorka skończyła 60 lat.
Urodziła się w 1952 roku w holenderskim Utrecht. Staranne wykształcenie odebrała w szkole prowadzonej przez siostry zakonne. Bardzo szybko wkroczyła w dorosłe życie, rozpoczynając pracę w agencji reklamowej. Jednak reklamy środków piorących nie spełniały jej oczekiwań i marzeń. Dzięki znajomym zdecydowała się zagrać w filmie fabularnym Fons'a Rademakers'a "Z powodu kotów" (1972). Przypadek sprawił, że jej osobą zainteresował się znany wówczas fotograf Just Jaeckin, który nabył prawa do sfilmowania niezwykle kontrowersyjnej i skandalizującej książki "Emmanuelle" autorstwa nieznanej Emmanuelle Arsan. Sylvia Kriestel pod każdym względem spełniała wyobrażenia artysty na temat głównej bohaterki. Wcieliła się ona w postać żony francuskiego dyplomaty urzędującego w Bangkoku. Reprezentowała rodzaj kobiet niezbyt konserwatywnych w kwestiach erotycznych. Atmosfera Tajlandii, klimat wschodu i egzotyki sprzyjały jej otwarciu na świat zmysłowych przyjemności. Dzięki wytężonej pracy, samozaparciu i determinacji aktorki, produkcja osiągnęła spektakularny sukces. Jako dwudziestodwuletnia, niedoświadczona dziewczyna zdobyła sławę, na którą inne artystki musiały pracować całe życie.
Nikogo więc nie zdziwiło, że już rok później nakręcono "Emmanuelle 2", także z Sylvią Kriestel w roli głównej. Recenzenci zmieszali tę produkcję z błotem, zaliczając film do kategorii kiepskiego obrazu pornograficznego. Cenzura dopuściła go na ekrany francuskich kin dopiero w 1978 roku, czyli trzy lata po światowej premierze. Trzecią częścią opowieści o tytułowej bohaterce zajął się Francoise Letterier. W kolejnej już odsłonie Emmanuelle okazała się być niezwyciężoną zwolenniczką monogamii.
W kolejnych częściach aktorka nie miała już przyjemności zagrać. Pożegnanie się z karierą było dla niej zbyt trudne, dlatego poszukiwała szansy realizacji dalszych planów zawodowych. Pojawiła się w kilku produkcjach tj.: "Wierna żona" Rogera Vadima, "Alicja ucieka po raz ostatni" Claude'a Chabrola i "Rene la Canne" Francisa Giroda. Ostatnią deską ratunku miała okazać się współpraca z reżyserem jej pierwszych filmów. Ich wspólne dzieło "Mata Hari" przeszło przez przemysł filmowy bez echa. Aktorka zdecydowała się porzucić karierę aktorską na rzecz stabilizacji i rodzinnej sielanki.
"Emmanuelle" z pewnością należy do filmów, które wywarły duży wpływ na rozwój danego gatunku. Produkcja nie odniosłaby jednak tak wielkiego sukcesu, gdyby nie Sylvia Kristel. Jej nazwisko zawsze będzie utożsamiane z kulturą popularną oraz przemianami obyczajowymi kilkudziesięciu ostatnich lat.