Najnowsza filmowa adaptacja Nędzników Hugo jeszcze nie pojawiła się w kinach, a już słychać głosy o pewnym kandydacie do Oscara. Na początku grudnia film otrzymał 10 nominacji w 9 różnych kategoriach do Satellite Awards. 6 grudnia miał swoją światową premierę w Odeon Leicester Square w londyńskim West End.
Les Miserables określa się mianem musicalowej superprodukcji, a nagrodzony Oscarem za reżyserię Jak zostać królem Tom Hooper zaprosił do współpracy znakomitych aktorów. W rolach głównych zobaczymy Hugh Jackmana, Russella Crowe’a, Anne Hathaway, Amandę Seyfried (znaną z Mama Mia! czy Listów do Julii), a także Helenę Bonham Carter, która niejednokrotnie zachwycała nas swoimi rolami w filmach kostiumowych. Robbie Collin z The Daily Telegraph jest przekonany, że Oscar dla najlepszej aktorki otrzyma w tym roku Hathaway. Wspomina o wspaniałej scenie, kiedy grana przez aktorkę prostytutka Fantine szlocha, śpiewając Dreamed a Dream.
Film przypomina raczej operę niż musical, prawie w ogóle nie ma partii mówionych, co czasem wydaje się być nieodpowiednie do sytuacji na ekranie. Catherine Shoard z The Guardian mówi z ironią o wyśpiewywanych liturgicznym tonem kwestiach typu: Nie rozumiem. bądź Nie wiem, co powiedzieć. Niemniej Hooper starał się, żeby gra aktorów wypadła autentycznie. Dlatego ich śpiew był nagrywany na żywo podczas kręcenia scen, a nie przygotowywany wcześniej w studiu i dopasowywany podczas postprodukcji.
W USA musical wejdzie na ekrany 25 grudnia, polska premiera odbędzie się dopiero 25 stycznia. Dziennikarzy z Wielkiej Brytanii irytuje trochę, że brytyjska produkcja będzie miała swoją kinową premierę najpierw w USA, a w ich kraju ponad dwa tygodnie później, 11 stycznia. Dystrybutor - Universal Pictures zaplanował to jednak głównie z myślą o przychodach z biletów. Amerykanie na pewno pójdą do kina pierwszego dnia świąt, a Brytyjczycy traktują ten dzień jako czas, który spędzają z bliskimi w domu.
Część krytyków filmowych oskarża film o monotonię ujęć i nadmiar zbliżeń na twarz. Dziennikarz The Hollywood Reporter zaryzykował tezę, że gdyby aktorzy znajdowali się chociaż odrobinę bliżej obiektywu, ten z pewnością zaparowałby od ich oddechów. Inni są jednak przekonani, że za miesiąc ludzie przechodzący obok kina będą słyszeli śpiewających widzów, którzy dopiero co wyszli z sal kinowych. Czekamy z niecierpliwością!