

Pytanie w co inwestować w czasach globalnego kryzysu zadaje sobie wielu z nas. Zaskakującą odpowiedź udzielił ostatnio „Dziennik Polski”, który poinformował, jak wynika z doniesień analityków finansowych, że obecnie jedną z pewnych lokat kapitału jest rynek sztuki.
Najbezpieczniejszą inwestycją są w tej chwili dzieła z II połowy XIX i początku XX wieku, a więc na szczycie znajdują się impresjoniści oraz twórcy pierwszych awangard, dobrze oceniana jest także sztuka polska.
W tym roku bezdyskusyjnym aukcyjnym zwycięzcą był Stanisław Wyspiański i jego portret rodziny Sternbachów, który osiągnął cenę 1,8 mln złotych, jednak wartościowe dzieła można kupić już od kilkuset złotych.
Mimo to, inwestowanie w sztukę za pośrednictwem firm finansowych wymaga dość dużego nakładu finansowego, bo minimalny wkład w warunkach polskich wynosi ok. 50 tys. złotych. Mankamentem jest również to, że to specjaliści z firmy decydują o wyborze zakupionego dzieła, a inwestor nie ma na to wpływu. Jednak warto ufać znawcom, ponieważ mądrze wybrane prace przynoszą około 25 procent średniej stopy zwrotu rocznie.