Pierwsze przygody agenta z licencją na zabijanie znalazły się w powieści "Casino Royale". Przychylny odbiór twórczości Fleminga sprawił, że do śmierci w 1964 roku napisał łącznie 12 powieści i 9 opowiadań związanych z losami Jamesa Bonda. Szpieg z klasą trafił również szybko na szklany ekran.

Pierwszym aktorem wcielającym się w postać agenta był Barry Nelson, którego popisy aktorskie zostały nadane w widowisku na żywo w telewizji CBS w 1954 roku. Wielokrotnie planowano urzeczywistnić marzenia producentów o stworzeniu serialu opierającego się na losach głównego bohatera, jednak wszelkie próby kończyły się niepowodzeniem. Dlatego też postanowiono przenieść losy Bonda na duży ekran. Kolejni producenci nie potrafili wykorzystać potencjału scenariusza, ponieważ całokształt opowieści wydawał się Amerykanom "zbyt brytyjski". Ostatecznie to United Artists zainwestowało w twórczość Fleminga.

Realizację filmu rozpoczęto w połowie stycznia 1962 roku na Jamajce i zakończono w marcu w Londynie. Przesłuchanie na Jamesa Bonda wygrał Sean Connery, zaś Honey- partnerką agenta, została Ursula Andress. Jej występ wymagał dubbingów, dlatego też Nikki van Del odpowiedzialna była za dialogi, a Diane Coupland użyczała głosu w scenach śpiewu. Kompozycję tematu muzycznego stworzył Monty Norman, jednak jego aranżacja niezupełnie odpowiadała producentom. Jej poprawienie zlecili oni Johnowi Barry'emu, który swój wkład w "James Bond Theme" uznał za kluczowy. Premiera "Casino Royal" miała miejsce 5 października 1962 roku w Londynie. Mimo niespełnienia oczekiwań recenzentów została uznana za niespotykany sukces kasowy. Na całym świecie przygody Jamesa Bonda przyniosły blisko 60 mln zysków. Sławę zyskały również wypowiedzi głównego bohatera, jak choćby "Nazywam się James. James Bond." czy sposób zamawiania ulubionego martini "wstrząśnięte nie mieszane".

W pamięci widzów pozostały również niezapomniane kreacje kolejnych aktorów odtwarzających rolę Jamesa Bonda.

- Connery był twardy – jak trzeba gentelman, jak trzeba to potrafił kobietę uderzyć. Potem epizod z George’m Lazenby - Bondem romantycznym, który się żeni. W latach 70., pełnych dystansu i ironii, pojawił się Roger Moore - idealny odtwórca na ten czas. W końcówce lat 80. Bond zyskał twarz Timothy Daltona, który najbardziej zbliżył się do książkowego pierwowzoru. Następnie Pierce Brosnan – świetna wypadkowa Connery’ego i Moore’a. A teraz mamy czasy bardzo brutalne i Daniela Craiga, który gołymi pięściami czy za pomocą różnych przedmiotów rozprawia się z przeciwnikami – ocenia w rozmowie z Polską Agencją Prasową Michał Grzesiek, autor książki o filmach o Bondzie.

Każda kolejna część zmagań agenta "007" stawała się kinowym przebojem zaspokajającym oczekiwania publiczności. Wszystkie twarze Bondów były dostosowywane do zmieniających się oczekiwań, rzeczywistości oraz trendów. Jest to z pewnością jedna z przyczyn, dla których 23 października 2012 fani przygód agenta zasiądą w salach kinowych z napięciem śledząc nowe, 23 już przygody ulubionego bohatera w najnowszej odsłonie zatytułowanej "Skyfall".