Maciej Musiał wspomina z przymrużeniem oka, że przygotowując się do roli w „Dzień dobry, kocham cię”, przez pół roku pięć razy dziennie chodził na siłownię. Odpowiednia dieta, odżywianie i przyrost masy mięśniowej miały zmienić go w modelowego trenera fitness i zapewnić atencję płci przeciwnej. Niestety, pomimo wysiłków, aktor nie będzie dobrze wspominał pracy na planie nowej komedii twórców „Śniadania do łóżka”, „Nigdy w życiu!”, „Tylko mnie kochaj” i „Dlaczego nie!”. „Przystojni koledzy podrywali wszystkie dziewczyny, nic dla mnie nie zostawało” – żali się gwiazda „Rodzinki.pl”, a „Dzień dobry, kocham cię” z jego udziałem można już oglądać na kinowych ekranach.
„Aby odpowiednio przygotować się do roli Iwa, przez pół roku, pięć razy w tygodniu chodziłem na siłownię, do tego odpowiednia dieta i udało mi się całkiem sporo przytyć. Oczywiście żartuję – wspólnie z reżyserem stwierdziliśmy, że mój bohater nie będzie typem „karka”, ale takim, który wszystkich trenuje, bardzo dobrze zna się na swoim fachu, ale sam niekoniecznie się do tych zaleceń stosuje. On raczej tylko się po tej siłowni przechadza i pręży. Znamy takich typków, sam ich widziałem, bo przed rozpoczęciem zdjęć zaliczyłem kilka wizyt na siłowni i popatrywałem pracę trenerów. Nie wszystkim się to podobało, ale gdy wyjaśniałem, o co chodzi, od razu przybijali „piątkę” i obiecywali, że pójdą na film. Ten okres przygotowawczy jest wpisany w zawód aktora, nie da się ukryć, że jest bardzo przyjemny, zwłaszcza, kiedy można bywać na siłowni, przez którą przewija się wiele pięknych kobiet…”
Wideo-wywiad z Maciejem Musiałem: