Wykorzystujemy pliki cookies do poprawnego działania serwisu internetowego, oraz ulepszania jego funkcjonowania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej.
Data publikacji: 13.02.2014 A A A
„W granicach rozsądku” - Criminal Tango 6/10
ALEKSANDRA KUCHTA
Źródło: http://criminaltango.pl/

Wkładamy płytę do odtwarzacza i przenosimy się w zupełnie inny świat. Siedzimy w dusznym barze, do tej duchoty dokładamy także swój dym z cygara, który przepijamy niczym innym jak nierozcieńczoną whisky. Gramy w pokera przy okazji uważając na innych uczestników barowego szaleństwa. Konieczny jest kaszkiet, szeroka marynarka i poważna mina.


Nazywają siebie bikiniarzami. W czasach kiedy ta subkultura jeszcze istniała, czyli jakieś pół wieku temu, bikiniarze przeciwstawiali się ówczesnym trendom i normom. U naszych muzyków przejawia się to nie tylko niewspółczesnym ubiorem (właśnie, ciekawa jestem, czy to tylko sceniczny image, czy też codzienny strój) ale również muzyką. W dobie indie rocka i elektroniki miło jest posłuchać czegoś bardziej rodzimego. Mamy tutaj punkową gitarę, trąbkę i bardziej mówiony niż śpiewany wokal, a większość utworów jest do siebie podobna. Różnią się w zasadzie tylko tekstami. Możemy tutaj posłuchać o problemach nieco innych niż te, z którymi próbujemy się uporać na codzień, dlatego przyjemnie się w nie wsłuchuje. Nasi Bikiniarze są prawdziwi do bólu i na pewno świetnie się bawią robiąc muzykę. To cudowna i przyjemna odskocznia od zachodniego popu, dzięki niej można nabrać dystansu do współczesności opartej na marketingu i informacji.

 

Mi ta muzyka bardzo przypomina Kazika i chyba wielbicielom szybszych rytmów spodoba się najbardziej. Na pewno doskonale słucha się jej na żywo przy dobrym trunku. Ich muzyka jest dobrze wyprodukowana, momentami nawet przebojowa. Uwagę przykuwa przede wszystkim „Kryminalne Tango”. Wyobrażam sobie całkiem fajną prywatkę w starych ciuchach przy rytmach takiej muzyki, bo trzeba ją traktować jako muzykę charakterystyczną, dosłownie „robiącą” klimat. Pomysł jest ciekawy i zapadający w pamięć, w dodatku możemy się dowiedzieć niebagatelnej prawdy, że „Miłość to nie wszystko”, jak głosi tytuł jednego z utworów. Może nie usłyszymy tutaj ani czegoś przełomowego, ani bardzo nowego, ale przecież nie o to tutaj chodzi. Chodzi o dobrą zabawę i uszanowanie przeszłości, miejmy nadzieję nie „kryminalnej”.

Podziel się treścią artykułu z innymi:
Wyślij e-mail
KOMENTARZE (0)
Brak komentarzy
PODOBNE TEMATY
Wiatr: Zasypie wszystko, zawieje... /recenzja/
59. edycję Krakowskiego Festiwalu Filmowego otworzyła premiera ...
Wojna polsko- ruska: Nie ma róży bez ognia /recenzja spektaklu/
Bez Silnego? Bez osiedla? Bez… facetów? Spektakl Pawła Świątka ...
Bohemian Rhapsody: Królowa była tylko jedna /recenzja filmu/
Bizancjum Jej Królewskiej Mości ocalone, ale chyba zbyt wielkim ...
Akademia Pana Kleksa w Teatrze Nowym w Krakowie: Witajcie w nowej bajce /recenzja spektaklu/
Pan Kleks znowu wystrzelił w kosmos, nabrał kolorów i ogłasza ...