Wykorzystujemy pliki cookies do poprawnego działania serwisu internetowego, oraz ulepszania jego funkcjonowania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej.
Data publikacji: 22.05.2014 A A A
Świetna zabawa okraszona refleksją
JOANNA CHLEBICKA
Fot. Maciej Bociański. Źródło: materiał prasowy

Program literacko-satyryczno-kabaretowy „Nic nowego pod słońcem”, skromnie anonsowany przez twórców jako „w miarę przyjemny wieczór”, zaspokoi oczekiwania najbardziej wymagających widzów.


Program uhonorowany Złotym Liściem Retro 2012 stanowi mozaikę utworów wybitnych poetów dwudziestolecia międzywojennego: Tuwima, Leśmiana, Słonimskiego, Jurandota, Kanitza, Hemara, Gałczyńskiego. Sławomir Holland jest ich jedynym wykonawcą, co pozwala mu zaprezentować pełnię aktorskich umiejętności, ponieważ jednego wieczora wciela się w wiele postaci. Prowadzi także błyskotliwą konferansjerkę łączącą zróżnicowane tematycznie utwory w przemyślaną całość, której motto zaczerpnięte z Księgi Koheleta brzmi: „Nic nowego pod słońcem".

 

By dowieść słuszności tej tezy, która tylko na pozór może wydawać się błędna, aktor zabiera widzów w wielopoziomową fascynującą podróż: w czasie (bo utwory powstały blisko sto lat temu) i po różnych dziedzinach życia (od skali makro, czyli wielkiej polityki po skalę mikro, czyli małżeńskie perypetie oraz nasze marzenia i tęsknoty). Aktor, bez żadnych „wspomagaczy": scenografii czy choćby podkładu muzycznego, staje przed widownią i zręcznie szermuje słowem, które broni się samo dzięki pięknu języka, trafności spostrzeżeń i precyzyjnie skrojonej interpretacji.

 

Spostrzeżenia twórców dwudziestolecia na temat ludzkiej natury są tak zaskakująco aktualne, jakby zostały napisane współcześnie. Ostrze satyry wymierzone w świat polityki (tak wtedy, jak i dziś skłócony i skupiony bynajmniej nie na tym, co najważniejsze), karierowiczostwo i inne nasze narodowe przywary, trafia celnie. Małżeńskie perypetie, których trudno uniknąć, skoro, jak pisał Słonimski, między mężczyzną a kobietą jest „zbyt duża różnica płci", budzą salwy śmiechu. Wiersze o ogłupiających mediach czy fachowcach, z którymi nie sposób się porozumieć, bądź lekarzach, zalecających podejrzane terapie kosztujące krocie, bawią, ale też przywodzą na myśl własne podobne doświadczenia. A słuchając błyskotliwych strof o cynizmie, lenistwie czy snobizmie nie sposób nie stawiać pytań o to, jak my sami odbijamy się w tym lustrze odwiecznych prawd o człowieku...

 

Sławomir Holland, niczym wirtuoz, z łatwością wywołuje u widza cały wachlarz emocji: od gromkiego śmiechu przy tekstach kabaretowych, przez refleksję aż po łzy wzruszenia, kiedy recytuje piękne i smutne wiersze o miłości „Dwoje ludzieńków" i „Pokoik na Hożej" (okazuje się, że wersja mówiona nie ustępuje śpiewanej). Aktor najwyraźniej lubi ryzyko: decyduje się na zaprezentowanie kilku utworów („Hottentotten" „Piosenka międzypartyjna", „Babcia przy radiu"), które ze względu na trudne zbitki słowne i intensywne tempo recytacji, sprawiają, że można sobie połamać język, ale Sławomir Holland wychodzi cało z tej próby. W programie znajduje się też wiersz mówiony charakterystyczną gwarą lwowską („Akrobata-mucha") i kilka szmoncesów, w tym „Brydż" „U lekarza". Aktor proponuje widzom status współtwórców przedstawienia i pomiędzy poszczególnymi utworami zaprasza publiczność do zabawy, stawia pytania i zadaje zagadki.

 

„Nic nowego pod słońcem" to możliwość obcowania z tekstami o wysokich walorach literackich i ogromnym ładunku humoru, ale również okazja do zmierzenia się z prawdą o nas samych. A także do... zyskania dystansu, bo, jak przekonuje Sławomir Holland, nie warto narzekać na czasy, w których żyjemy. Wbrew pozorom kiedyś wcale nie było lepiej, a my sami, tak jak ci, którzy byli przed nami, i ci, którzy przyjdą po nas, jesteśmy przecież tylko na chwilę w theatrum mundi (teatrze świata).

Podziel się treścią artykułu z innymi:
Wyślij e-mail
KOMENTARZE (0)
Brak komentarzy
PODOBNE TEMATY
Wiatr: Zasypie wszystko, zawieje... /recenzja/
59. edycję Krakowskiego Festiwalu Filmowego otworzyła premiera ...
Wojna polsko- ruska: Nie ma róży bez ognia /recenzja spektaklu/
Bez Silnego? Bez osiedla? Bez… facetów? Spektakl Pawła Świątka ...
Bohemian Rhapsody: Królowa była tylko jedna /recenzja filmu/
Bizancjum Jej Królewskiej Mości ocalone, ale chyba zbyt wielkim ...
Akademia Pana Kleksa w Teatrze Nowym w Krakowie: Witajcie w nowej bajce /recenzja spektaklu/
Pan Kleks znowu wystrzelił w kosmos, nabrał kolorów i ogłasza ...