Wykorzystujemy pliki cookies do poprawnego działania serwisu internetowego, oraz ulepszania jego funkcjonowania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej.
Data publikacji: 01.10.2014 A A A
Ramita Navai, Miasto kłamstw. Cała prawda o Teheranie.
Magda Rataj-Kugler
Materiał prasowy

Tematyka irańska jest w Polsce zupełnie nieznana, choć czasami docierają do naszych uszu płynące z tego rejonu rozpaczliwe wołania;  na dużych ekranach mieliśmy więc oszczędne w formie Persepolis na podstawie komiksu Marjane Satrapi, subtelne, oscarowe Rozstanie Ashgara Fahradiego i głośną, obsypaną nagrodami i opartą na faktach Operację Argo. Niewiele jak na całą dekadę. W literaturze panuje jeszcze większa luka: gdyby nie brawurowy, choć kontrowersyjny Szachinszach Ryszarda Kapuścińskiego, niektórzy do dziś myliliby Iran z Irakiem. Ta skrótowo przedstawiona, bolesna opowieść otwiera oczy na problem kraju ogarniętego szaleństwem wypaczonego radykalizmu religijnego,  kraju, który w przeciągu kilkudziesięciu lat z potężnej Persji zamienił się w pełen zastraszonych, pokurczonych mieszkańców  Iran. Od premiery książki minęło jednak 20 lat i mimo że ocenom reportera nie można odmówić trafności, tak nie można tego samego powiedzieć o ich aktualności. Książka Miasto kłamstw. Cała prawda o Teheranie wypełnia tę ogromną lukę na rynku.


Autorka , Ramita Navai, uznana i doświadczona dziennikarka, długoletnia korespondentka The Times, ujęła w bardzo zgrabną formę ogrom problemów, które toczą społeczeństwo irańskie jak rak. Autorka dopuściła do głosu wielu różnych bohaterów, których koloryt przypomina malarską paletę. Coś jednak łączy te postaci, pochodzące na pozór z całkowicie odmiennych światów. Tym czymś jest oszustwo, mataczenie, mijanie się z prawdą, słowem: kłamstwo. Ten ciekawy koncept wyjaśnia sama autorka: „(...)Prawda stała się tajemnicą, rzadkim, niebezpiecznym, wysoko cenionym towarem, z którym należy się obchodzić niezwykle ostrożnie, Szczerość w Teheranie jest aktem najzwyższego zaufania albo bezgranicznej desperacji(...) Kłamstwo to przede wszystkim konsekwencja dążenia do przetrwania w warunkach ucisku, pod rządami reżimu przypisującego sobie prawo do ingerencji w nawet najbardziej intymne sprawy swoich obywateli(...)”.  Kłamstwo w życiu bohaterów ma bardzo różnorakie odcienie. W niektórych uderza ono z siłą huraganu, wytrącając z rytmu, inni z kolei posługują się nim po to, by utrzymać się przy życiu.

 

Ale powiedzieć, że te nękane, pogrążone w kłamstwie i okłamywane postaci są jedynym bohaterem byłoby nieścisłością. Ukazując dramaty jednostki, autorka zbudowała bardzo tragiczny portret Teheranu, a w domyśle całego Iranu. W domyśle, bowiem dziennikarka w Przedmowie do swojej książki kilkukrotnie podkreśla, że jej historie wysłuchane zostały w Teheranie i tylko tych konkretnych rodzin i sytuacji dotyczą. Ale przecząc samej sobie,  dyskretnie wprowadza postaci, które przemykają chyłkiem w tle jak zjawy, pojawiają się na chwilę i pozostają jak niemy wyrzut sumienia. To one tkwią w umyśle bardziej chyba jeszcze niż główni bohaterowie. To dzięki tym postaciom jesteśmy dyskretnie wprowadzani w tragedię narodu, ciemiężonego od lat przez fundamntalistów w niepojęty dla ludzi zachodu sposób. Autorka przytacza całą współczesną historię Iranu, ale czyni to w sposób nienahalny i niejako ukradkiem, a z tych składników  buduje wizję kraju, w którym nie sposób żyć inaczej, niż w permanentym kłamstwie. Być może jest to świat nieco odrealniony, bo mnogość i bolesność problemów wydaje się zbyt wielka jak na tragedię jednego narodu. Pozostaje nam jednak wierzyć w słowa autorki, zapewniającej o ich istnieniu zarówno w Przedmowie jak i Epilogu.

 

Miasto kłamstw z pewnością nie jest pozycją dla znawców historii, badaczy czy profesorów arabistyki. Dla nich będzie to wszystko zbyt oczywiste. Dla tych jednak, którzy choć raz słyszeli nazwisko Ajatollach Chomeini, którzy czytali Szachinszacha albo chociaż oglądali telewizyjny łzawy serial o księżniczce Sorayi, w końcu dla czułych na dramaty jednostki dryfującej w toni fanatyzmu to pozycja obowiązkowa.

Podziel się treścią artykułu z innymi:
Wyślij e-mail
KOMENTARZE (0)
Brak komentarzy
PODOBNE TEMATY
Wiatr: Zasypie wszystko, zawieje... /recenzja/
59. edycję Krakowskiego Festiwalu Filmowego otworzyła premiera ...
Wojna polsko- ruska: Nie ma róży bez ognia /recenzja spektaklu/
Bez Silnego? Bez osiedla? Bez… facetów? Spektakl Pawła Świątka ...
Bohemian Rhapsody: Królowa była tylko jedna /recenzja filmu/
Bizancjum Jej Królewskiej Mości ocalone, ale chyba zbyt wielkim ...
Akademia Pana Kleksa w Teatrze Nowym w Krakowie: Witajcie w nowej bajce /recenzja spektaklu/
Pan Kleks znowu wystrzelił w kosmos, nabrał kolorów i ogłasza ...