Spoglądając na historię dostrzegamy głównie najważniejsze czynniki ją kreującą, a spośród ludzi – tylko tych najważniejszych, jednostki czy to są potęgą, czy odwagą, czy w końcu szaleństwem zmieniające bieg dziejów w kluczowych dla niego momentach. Rzadko dostrzegamy, kto stał za tymi ludźmi, a nader rzadko dzieje się tak, by działali oni sami, w próżni, bez innych osób.
Nawet dorośli odkrywają w sobie małego odkrywcę. Dlatego też z radością sięgnąłem po książkę Martina Badstubera „Znam taki kraj, którego ty nie znasz…”. Każdy, kto podróżuje palcem po mapie (i nie tylko) chciałby zaszczepić swojemu dziecku chęć poznawania nowych miejsc i kontynentów. Książka znanej niemieckiej autorki i ilustratorki doskonale w tym pomoże. Autorka zaprasza na zwiedzanie 20 krajów, takich jak Tajlandia, Francja, Rosja, Australia, Indie, Kanada, Maroko, Norwegia, Chiny, Islandia, Egipt, USA, Madagaskar, Kenia, Wielka Brytania, Wenezuela, Japonia, Meksyk, Węgry i Indonezja.
Ponad półtora roku musieliśmy czekać na drugi tom esejów o ludziach kina autorstwa Barbary Hollender. Ta przedłużająca się chwila została właśnie nagrodzona - do rąk czytelnika trafia w końcu „Od Kutza do Czekaja” wydawnictwa Prószyński i Spółka.
Werwolf należy do tych organizacji powstałych w ramach III Rzeszy, o których wiemy stosunkowo niewiele, a duża część posiadanych „informacji” funkcjonuje bardziej na zasadzie pogłosek niż rzetelnie udokumentowanych danych – dzieli więc poniekąd ten sam status, co Vergeltungswaffen (bronie odwetowe). Czym była więc ta organizacja w rzeczywistości? Potężnym i tajnym związkiem zbrojnym czy zbiorowym mitem, który naziści chcieli pod koniec wojny narzucić Niemcom i – po części – aliantom? Dziś już można na dzieje Werwolfu spojrzeć z dystansu i w taki właśnie sposób czyni to Volker Koop w swej książce „Werwolf. Ostatni zaciąg Himmlera”.
Nie pierwszy raz przychodzi mi zachwycić się serii „Historyjki dla ciekawskich dzieci” wydawnictwa Prószyński i Ska. Tym razem zachwycam się „Skąd się bierze pisklę w jajku?”, bo historyjki są nie tylko zabawne, ale także pomocne w wyjaśnianiu zawiłości otaczającego nas świata. Na szczęście w swojej opinii nie jestem odosobniony.
„Nareszcie książka ku chwale testosteronu, który ostatnimi czasy przez wyperfumowany metroseksualizm, płaczący na komediach romantycznych, bojący się pająków i łupieżu, bywał sprowadzany do bycia szkodliwą substancją. A przecież to właśnie testosteron gwarantuje to, co najważniejsze u mężczyzny – zdrowie, męskość i sprawność!”