Leszek Bugajski, jeżeli wierzyć okładce i reklamom „Kupy kultury”, wydaje się być kulturowym guru lub co najmniej alfą i omegą. Chwali go Janusz Głowacki („Mijają lata a Leszek Bugajski ciągle pisze i błyskotliwie, i mądrze”) i Andrzej Mleczko („Mogę autorytatywnie stwierdzić , że Leszek cały czas się rozwija. Szkoda tylko, że polska kultura się zwija”). On sam odpłaca się wyżej wymienionym tym samym, stawiając ich za wzór osób trzymających poziom w tyglu polskiej kultury, pełnej sezonowych gwiazdek i pop- kulturalnej papki. Zresztą, czytając eseje Bugajskiego odczuwamy dysonans, rozdwojenie jaźni. Czy autor jest zwolennikiem ciągłej tak zwanej kultury masowej, czy czuje się w obowiązku piętnować jej wady? Po przeczytaniu książki, nie jestem ani bliżej, ani dalej odpowiedzi. Ale to paradoksalnie może być zaleta, nie wada. Książka otwiera umysły, nie ma ambicji porządkowania wiedzy i otaczającego świata, pozwala zostawić czytelnika z wieloma pytaniami i rozważaniami.
Sezon urlopowy nabiera tempa, Polacy coraz częściej doceniają istnienie długich weekendów i starają się wykorzystać każdą chwilę aby naładować akumulatory. Portale społecznościowe pełne są zdjęć Polaków z wycieczek za miasto. Polacy zaczynają doceniać nieznane dotąd zakątki kraju. I cegiełkę w tej popularyzacji dokłada wydawnictwo Burda National Geographic Polska. Zgodnie ze znaną maksymą „cudze chwalicie, swego nie znacie” postanowiło rękoma Dariusza Jędrzejowskiego przybliżyć Polskę lokalną, tą mniej znaną. Odwiedzaną tylko przez wycieczki szkolne czy zapalonych miłośników historii. Teraz także my mamy okazję udać się na wycieczkę śladami zamków, pałaców czy urokliwych miasteczek bez zgiełku i nadmiaru turystów. National Geographic po raz kolejny pokazuje, że ceni sobie także spokojniejszą turystykę lokalną. I chwała im za to.
4 lipca 2012 roku świat wstrzymał oddech. Poinformowano bowiem, że w Wielkim Zderzaczu Hadronów laboratorium CERN udało się wyodrębnić bozon Higgsa. Cząstkę, której od wielu lat przypisywano znaczenie nadawania masy materii. Element budowy wszechświata, którego znaczenie uznano za tak wielkie, że zaczęto go nazywać – wbrew protestom naukowców –Boską Cząstką. Wydawnictwo Prószyński znowu zaskakuje swoich czytelników. Zaskakuje oczywiście jak najbardziej pozytywnie. Wiele lat temu zdobyło uznanie na rynku książek popularno-naukowych publikując bestseller Leona Ledermana i Dicka Teresi „Boska Cząstka”. Książka przenosiła czytelnika w historię badań nad cząstkami elementarnymi i kiedy cena egzemplarzy na portalu allegro dochodziła do 120 złotych, wydano ją, ku uciesze fanów, ponownie. Po 2012 roku doczekaliśmy się boomu na książki opisujące bozon Higgsa. „Higgs. Odkrycie boskiej cząstki” autorstwa Jima Baggotta doskonale wpisuje się w znany i lubiany kanon.
Człowiek, ciągle uwikłany w wojny i konflikty, marzy o szczęściu, co jednak nie może się ziścić, ponieważ nie jesteśmy gotowi na przyjęcie pokoju. To dlatego świat nie zaakceptował Formuły Nieskończoności opracowanej przez Eliasza Pomeranza, bohatera powieści Amosa Oza, której inscenizację przygotował Teatr Żydowski w Warszawie.
Czasy się zmieniają. Literatura dziecięca stała się odrębnym działem literatury, co wydawnictwa zauważyły i zaczęły wykorzystywać. Z korzyścią dla naszych najmłodszych. Zauważyła to także oficyna Prószyński i S-ka, coraz większy nacisk kładąc na wydawanie ładnych, wizualnie zachęcających do czytania książek.
Program literacko-satyryczno-kabaretowy „Nic nowego pod słońcem”, skromnie anonsowany przez twórców jako „w miarę przyjemny wieczór”, zaspokoi oczekiwania najbardziej wymagających widzów.